czwartek, 10 października 2013

Rozdział 20

NA POCZĄTKU CHCIAŁABYM WAM PODZIĘKOWAĆ ,ŻE CZYTACIE TEGO BLOGA. MA NADZIEJĘ ,ŻE MIMO NIE DODAJECIE KOMENTARZY TO LUBICIE GO I CZYTACIE. CHCIAŁABYM, ŻEBY KAŻDY POD TYM ROZDZIAŁEM NAPISAŁ CZY MU SIĘ PODOBA, CO MU SIĘ NIE PODOBA I CO MYŚLI O BOHATERACH. TO MNIE ZMUSI DO DALSZEJ PRACY BO NW CZY WAM SIĘ PODOBAJĄ MOJE MYŚLI. KOCHAM WAS
XX 
***********************************************
#Pół godziny później#
Byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy. Lou wziął bagaże i zaniósł do pokoju Carrie. A ja z Car poszłysmy do salonu. Chłopaki siedzieli i oglądali jakiś film. Zauważyłam ,że przyszły też Perrie i Taylor. Jak ja nienawidzę Swift. Podeszłam do Pezz i dałam jej buziaka w policzek.
-O hej Bella!-powiedziała. Bardzo się lubiłyśmy.
-Hejka. A właśnie Perrie to jest Carrie moja przyrodnia siostra. Car to jest Perrie Edwards.-przedstawiłam je a one sobie uścisnęły dłonie.
-O boże jestem twoją wielką fanką!-wykrzyczała Hamilton.
-Dzięki. Siadajcie oglądamy właśnie "Trzy metry nad niebem"-usiadłam obok Edwards a po mojej prawej rozsiadła się Carrie. Po godzinie skończyliśmy seans. Poszłam z dziewczynami i Taylor zrobić obiad. Napisałam Taylor oddzielnie ponieważ to nie jest dziewczyna tylko jakiś pasożyt lecący na kasę Harry'ego i na rozgłos. Nienawidzę jej.
-No to Car, który chłopak Ci się najbardziej podoba?-spytała się jej Nicole. Chyba znałam jej odpowiedź. Chłopaki byli na dole w tak jakby piwnicy i grali w bilard więc nic nie słyszeli.
-Hmmm... chyba Harry-powiedziała blondynka. Spojrzałam niechcący na Swift. Zobaczyłam jak robi się czerwona ze złości. Bałam się ,że coś zrobi Carrie. Nie myliłam się. Pasożyt wziął nóż, schował go za plecy. Nikt nie widział jak ona go bierze tylko ja. Napisałam szybko SMS-a do Louis'a ,żeby szybko przyszli.
-Oooo.... pasowałabyś do niego-z moich przemyśleń wyrwała mnie Lottie, która mówiła Car ,że pasowałaby do Styles'a. Taylor się jeszcze bardziej wkurzyła. Podchodziła coraz szybciej do Carrie. Kurwa gdzie oni są!? Kurna jest już przy niej! Wyjmuje nóż.
-Nie!-usłyszałam krzyk Hazzy. Taylor aż upuściła nóż. Szybko podeszłam i podniosłam go z podłogi. Schowałam go do szuflady.
-Co ty kurwa chciałaś jej zrobić?!-spytał się a raczej wykrzyczał Zayn.
-Nic-odpowiedziała spokojnie jakby nic się nie stało Swift. Zobaczyłam jak Carrie płacze i Hazza ją przytula.-zostaw ją pizdo on jest mój!-wykrzyczała Tay.
-Sama jesteś pizdą!-uniosła głos Perrie. Ona też zaczęła przytulać Car. Ja też podeszłam i ją przytuliłam.
-Zamknij japę suko!-gdy tylko Zayn to usłyszał to się tak wkurwił ,że zaczął ganiać Swift. Szybko zadzwoniłam na policję. Po 5 minutach byli już na miejscu. Car się już troszkę uspokoiła i właśnie składałam z nią zeznania.
-Mhmm... czyli mam rozumieć ,że Panna Swift chciała zabić Panią Hamilton nożem a późnej panią wyzywała-podsumowywał wszstko policjant.
-T-tak-odpowiedziała Carrie nadal się jąkając.
-Dobrze zabierzemy ją-powiedział i wziął Taylor.
-Spotkamy się jeszcze zobaczysz! Pożałujesz ,że żyjesz!-krzyczała wyrywając się. Zabrali ją. Nareszcie.
-Przepraszam Cię za nią-powiedział Harry do Carrie.
-Przepraszałeś już-odparła Car.
-Tak ale tylko raz.
-Chyba 30 razy. Dobra nieważne to nie twoja wina ,że masz taką głupią dziewczynę.
-Chyba miałem taką głupia dziewczynę. Nigdy jej nie kochałem. Modest kazali mi się z nia spotykać dla rozgłosu. A tak właściwie to czemu ona chciała Cię zabić.
-Nie ważne-powiedziała i poszła do swojego pokoju. Pobiegłam za nią. Niestety nie zdążyłam. Zamknęła drzwi na klucz.
-Carrie otwórz!-krzyknęłam.
-Nie! Zostawcie mnie!
-Nie! Proszę otwórz mi! Proszę...-mówiłam błagalnym głosem zsuwając się powoli na podłogę. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Szybko wpadłam do pokoju. Usiadłam na łóżku. Carrie leżała twarzą w poduszkę i płakała.
-Dlaczego płaczesz?-spytałam się głaskając ją po głowie.
-Po pierwsze:dziewczyna, która była kiedyś moją idolką chciała mnie zabić. Po drugie:....z..z...zakochałam się...-mówiła jąkając się.
-W kim? Zaraz, zaraz...w Harry'm?
-T..tak. Ale ja nie mogę się zakochać! Rozumiesz nie mogę! Znowu ktoś mnie zrani! Znowu będę ćpała, piła i paliła!-krzyczała.
-T-ty ćpałaś, piłaś i paliłaś?1-spytałam ze zdziwieniem.
-Tak. Ale już przestałam. Ja nie chcę się zakochać!-znowu krzyknęła i wtuliła się we mnie. Nagle do pokoju wszedł Lou.
-Co o za krzyki?! Kto pił, palił i ćpał?! Co tu się dzieje?! Kto się zakochał?!-zadawał masę pytań.
-Nic się nie stało. Tylko proszę nie mów nic chłopakom....okej?-powiedziała smutna Carrie.
-Dobrze nic im nie powiem ale musisz mi wszystko wytłumaczyć.
-Dziękuję. Opowiem wam. Gdy miałam 15 lat to chodziłam z takim Jake'iem. Kochaliśmy się. Po miesiącu bycia razem to ja.....too.....zaszłam w ciążę. Do 4 miesiąca wszystko ukrywałam. Na szczęście rodzice wyjechali na 5 miesięcy za granicę. Urodziłam to dziecko ale opiekuje się nim Jake. Tydzień po urodzeniu Bethany poszłam na imprezę. Jake o tym nie wiedział. No i było super fajnie do czasu. Zobaczyłam go. Całował się z jakąś laską. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. Podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Przedstawiła się i rozmawialiśmy. Opowiedziałam jej o wszystkim. Ona zamówiła nam kilka drinków. Wypiłyśmy i wyszłyśmy na zewnątrz. Lola wyciągnęła paczkę papierosów i dała mi jednego. Zapaliłyśmy. Później poznałam jej znajomych. Nagle jeden wyciągnął małą torebkę z białym proszkiem. To były narkotyki. Wciągnęli. Ja też. I tak było codziennie przez miesiąc. Rodzice się o tym dowiedzieli. Poszłam na odwyk. Skończyłam z tym i obiecałam sobie, że już nigdy tego nie zrobię-skończyła mówić. Rozpłakała się ponownie. Przytuliłam ją. Siedziałyśmy tak wtulone w siebie dość długo.
-Aha. Czyli mam rozumieć ,że masz dziecko. ćpałaś, piłaś i paliłaś.-podsumował Lou. Ona właśnie to powiedziała. On jest głupi czy takiego udaje?!
-Tak. Ale już przestałam. Bethany jest u Jake'a i nie chce jej widzieć.-zamurowało mnie to co ona powiedziała. Nie chce widzieć własnego dziecka?! Myślałam ,że jest grzeczną dziewczyną. Nie pali, nie pije, nie ćpie a tu co?! I do tego ma dziecko.
-Jak to nie chcesz jej widzieć!? Przecież to twoje dziecko! Jeszcze nigdy nie widziałam tak nieodpowiedzialnej dziewczyny! Wiele osób w twoim wieku są rodzicami i chcą nimi być bo kochają swoje dzieci! A ty! Ty jesteś wrednym i głupim bachorem! Nie mam zamiaru się tobą zajmować! Mieszkać sobie tu możesz mi to nie przeszkadza i chłopakom też nie ale niech zobaczę Ci z piwem lub papierosem a co gorsza narkotykami! Jedynym palaczem w tym domu jest Zayn ale on jest pełnoletni a ty nie! Jesteś nieodpowiedzialnym bachorem!-krzyczałam tak ,że byłam cała czerwona ze złości a pozostali zlecieli się do pokoju. Ja szybko wybiegłam i poszłam na dwór. Usidłam na miękkiej trawie. Niebo było błękitne. Było ciepło jak na Londyn. Nie mogłam uwierzyć ,że moja siostra może być aż taka dziecinna.
Gdy nie patrzyła to wzięłam jej telefon. Znalazłam tam numer jej byłego. Postanowiłam do niego zadzwonić.
Jeden sygnał, drugi, trzeci...odebrał.
-Halo?-usłyszałam głos.
-Dzień dobry. Nazywam się Izabella Warren i jestem przyrodnią siostrą Carrie. Czy mogłabym się z panem spotkać i zobaczyć córkę Car. Chciałabym się czegoś dowiedzieć.
-Dobrze. Może za godzinę w parku niedaleko centrum przy fontannie?
-Okej. Dziękuję i do zobaczenia-powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam do domu. Weszłam do pokoju. Podeszłam do szafy i myślałam co założyć. W końcu wybrałam strój. Skierowałam się do łazienki i się przebrałam. Poprawiłam makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół. Siedział w kuchni tylko Niall i zaadał kanapkę.
-Wow a gdzie się tak wystroiłaś?-spytał sie mnie blondyn gdy weszłam do kuchni.
-Umówiłam się z kimś.-odpowiedziałam i wzięłam gryz jabłka.
-Louis będzie wkurzony.
-Po pierwsze: nie na randkę Po drugie:Nie będzie zły bo się nie dowie prawda Horanku?-spytałam się przybliżając się do niego z miną zabójcy.
-T-tak n-nie d-dowie s-się-jąkał się i zwiał. Haha jak a lubię go straszyć.
Wzięłam kluczyki do mojego BMW.
Prawo jazdy zrobiłam jeszcze zanim poznałam One Direction. Wsiadłam, zapięłam pasy i odpaliłam samochód. Po jakiś 25 minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam niedaleko parku i postanowiłam przejść się na pieszo. Po kilku minutach byłam przy fontannie. Stał tam niewysoki brunet z wózkiem. Podeszłam bliżej.
-Dzień dobry-powiedziałam niepewnie. Chłopak odwrócił się.
-Dzień dobry. Nazywam się Jake Clark. Jestem byłym chłopakiem Carrie. Co u niej słuchać?
-Jestem Izabella ale wszyscy mówią mi Bella. U Car wszystko dobrze. Dziś dowiedziałam się o jej przeszłości.-powiedziałam i spuściłam wzrok.
-Może usiądziemy to wszystko opowiem.-zgodziłam się i usiedliśmy na drewnianej ławce-A właśnie to jest Bethany. Moja i Carrie córka.
 Zostawiła mi ją i powiedziała ,że nie ma zamiaru jej wychowywać.
-Wiem. Przykro mi. Może uda mi się ją przekonać ,żeby do was wróciła-powiedziałam i poklepałam go po ramieniu. Widziałam w jego oczach smutek, ból a także zdenerwowanie, wkurzenie.

-Nie musisz. Nie chcę już z nią być. Po tym jak mnie potraktowała nawet nie chcę z nią rozmawiać. Nienawidzę jej i Bethany też jej nie oddam. Ona jest nieodpowiedzialną suką!
-Jake nie przesadzaj. Ona może i jest wredna i głupia ale nic Ci nie zrobiła ,żebyś nazywał ją suką! To ty ą zdradziłeś. Ty całowałeś się z jakąś laską w klubie!-krzyknęłam na niego. To moja siostra i muszę o nią walczyć mimo ,że zrobiła tyle głupot.
-Że kurwa co! Ja się z nikim nie całowałem! Ona cały czas kłamie. Opowiem ci wszystko tylko mi nie przerywaj-skinęłam twierdząco głową-No więc tak. Gdy mięliśmy 15 lat to się poznaliśmy. Po miesiącu byliśmy razem. Kilka tygodni później Carrie mówi mi ,że jest w ciąży. Najlepsze jest to ,że a z nią nigdy nie spałem. Wmawiała mi ,że to moje ,że ja nic nie pamiętam bo byłem pijany. Ja nigdy nie piłem więc to jest niemożliwe. Postanowiłem ,że pokocham to dziecko jak swoje. Gdy Bethany się urodziła postanowiliśmy ,że będzie ona u Carrie. Nie ufałem jej zbytnio więc poprosiłem kolegę ,żeby ją śledził. Tydzień po urodzeniu Beth Carrie gdzieś wyszła. Poszła do klubu. Okazało się ,że była tam moja znajoma. Ona ma poważne nałogi. I wciągnęła w to Carrie. No i na tym historia się kończy.
-Nie mogę w to uwie..-nie dokończyłam bo zauważyłam Carrie za drzewem przyglądała się nam. Gdy tylko zobaczyła ,że się jej przyglądał uciekła-Carrie nie uciekaj!-krzyknęłam i zaczęłam biec za nią. Na szczęście dogoniłam ją.
-Puść mnie!-warknęła.
-Nie! Car posłuchaj mnie! Jak mogłaś mnie okłamać? Jak?! Zaufałam Ci, pozwoliłam Ci u nas zamieszkać a ty mi się tak odpłacasz?! Pomogę ci-mówiłam już łagodniej-pomogę ci przy dziecku, tylko proszę mów i już zawsze prawdę.
-Prze...przepraszam już nie...nie będę kłamać będę grze...grzeczna-jąkała się i zachłystała łzami.
-Ciii już dobrze nie płacz-powiedziałam i wtuliłam ją w siebie. Gdy się trochę uspokoiła wróciłyśmy do Jake'a.
-Jake...ja cię prze...przepraszam ja nie chciałam cię skrz...skrzywdzić. Wiem je...jestem suką.-odparła i spuściła głowę. Jake zrobił smutną minę. W jego oczach widziałam smutek


_____________________________________________
Heyy. Mam nadzieję ,że rozdział się podoba. Przepraszam ,że tak długo czekaliście ale mam duuużo nauki.

piątek, 13 września 2013

Rozdział 19

~Bella~

Wstałam i poszłam otworzyć.
Ujrzałam tam... Moją mamę i jakąś blondynkę. Mama wyglądała na smutną ale blond dziewczyna też. Bez żadnego słowa wpuściłam ich do domu.
-Córciu musimy porozmawiać-powiedziała z bardzo poważną miną moja mama.
-Dobrze chodźcie do pokoju.-odparłam i poszłyśmy na górę. Wpuściłam je do pokoju. Usiadły na kanapie a ja na fotelu obok nich.
-Kochanie muszę CI powiedzieć prawdę.-zaczęła moja mama.
-Ale co się stało? Kim ona jest?-cały czas zadawałam sobie te pytania.
-Powiem Ci tylko mi nie przerywaj-kiwnęłam tylko głową na "tak" i uważnie ją słuchałam patrząc się co chwilę na mamę i na dziewczynę.-kochanie...Cash nie jest twoim biologicznym ojcem-gdy to usłyszałam łzy poleciały mi po poliku-Twój biologiczny ojciec mnie zostawił dla innej gdy byłam z tobą w ciąży. Kilka dni później poznałam Cash'a. Zaakceptował to ,że jestem w ciąży z innym i pokochał Cię jak własną córkę. Twój biologiczny ojciec zginął w wypadku samochodowym miesiąc temu razem z swoją żoną. Tydzień temu przyszła do mnie jego córka Carrie.
Powiedziała mi o tym całym zdarzeniu.-w tym momencie nie tylko ja płakałam. Młoda dziewczyna też zaczęła płakać-zaproponowałam jej pomoc. Pomyślałam też ,że mogła by tu zamieszkać. Ona jest w twoim wieku. Może się dogadacie.
-Spytam się chłopaków czy może u zostać.-powiedziałam Razem z mamą i Carrie zeszłyśmy na dół. Opowiedziałam chłopakom o wszystkim czego się dowiedziałam. Zauważyłam ,że Harry cały czas patrzy się na Carrie ona też się na niego gapiła. Chyba będziemy mieli nową parkę.
-Pewnie ,że Carrie może tutaj zamieszkać. Ten dom jest bardzo duży i kilka pokoi wolnych jest.-powiedział Lou i przytulił mnie od tyłu.
-No to Carrie witaj w rodzinie powiedziałam a blondynka podbiegła do mnie i uścisnęła tak ,że myślałam ,że mnie udusi.-Ja chcę jeszcze trochę pożyć.-dziewczyna momentalnie mnie puściła.
-Przepraszam i bardzo Ci dziękuję-powiedziała. Miała bardzo słodki głos.
-Dobrze to ja będę się zbierać.-oznajmiła moja mama.
-Dlaczego?-spytałam się.
-Mam jeszcze coś do załatwienia.
-Dobrze to do zobaczenia-wszyscy się pożegnaliśmy.
-Więc Carrie ja mam na imię Izabella ale wolę ,żebyś mówiła mi Bella tak jak inni.-podałam jej rękę a ona delikatnie ją ścisnęła.
-Jestem Carrie ale mówią mi Car-odparła z uśmiechem blondynka.
-Chodź pokaże Ci twój pokój-ruszyłyśmy na górę. Pomyślałam ,że mogła by mieszkać obok mnie i Louis'a.-To będzie twój pokój-powiedziałam i otworzyłam drzwi.

 Widziałam ,że Carrie zamurowało. Stała z otwartą buzią i się nie ruszała. Pomachałam jej przed oczami a ona momentalnie się ocknęła.
-Yyyy...i to ma być mój pokój?-spytała się nadal oszołomiona Carrie.
-No tak. A co nie podoba Ci się?
-Nie no co ty jest cudowny. Dziękuję Ci bardzo.-mocno mnie przytuliła.
-Dziecko co ty trenujesz?!-spytałam ledwo oddychając.
-A nic.-puściła mnie.-Zawsze chciałam mieć tak cudowną siostrę-mówiła siadając na łóżku.-Niestety

musiał się zdarzyć ten okropny wypadek-łza poleciała jej po poliku. Od razu ją wytarłam i przytuliłam-Rodzice jechali na badania bo moja mama była w ciąży. I później patrzę a w telewizji leci wiadomość ,że dwa samochody się zderzyły. Zobaczyłam tam samochód moich rodziców. Od razu pojechałam na policję. Okazało się ,że to moi rodzice-mówiła i płakała jak dziecko. Współczuję jej. Teraz to my jesteśmy jej rodziną i my będziemy się nią opiekować.
-Przykro mi i to bardzo. Chodź pojedziemy po twoje rzeczy.-oznajmiłam a dziewczyna szubko wytarła łzy i razem zeszłyśmy na dół.
-Chłopaki my jedziemy do Carrie po jej rzeczy.
-Okej-powiedzieli równo.
-Oni tak zawsze?-spytała się Car.
-Czasami...
-Wcale ,że nie-i znowu razem.
-Nie w cale-teraz to my powiedzieliśmy równo i wszyscy zaczęli się śmiać. Podeszłam do Louis'a.
-Kochanie ty moje złotko najwspanialsze. Ty wiesz jak ja cię kocham-mówiłam siadając mu na kolana-Jak ja Cię kocham misiu ty mój.
-Czego chcesz?
-Pożyczyć samochód-powiedziałam z bananem na twarzy.
-Nie-odparł.
-Kotek.-odparłam z miną kota ze shreka.
-Ale jadę z wami.
-Okej-odpowiedziałam i poszłam do samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera a Louis na miejsce kierowcy. Z tyłu siedziała Carrie i mówiła Louis'owi jak ma jechać.
-Skręć tu w prawo. Bella a kiedy masz urodziny? Ja 21 września-powiedziała Carrie. Poznawałyśmy się.
-Ja 21 lipca.-odpowiedziałam.
-Ojejku to za dwa tygodnie.-ucieszyła się-Skręć w lewo.
-Nom-rzuciłam bez entuzjazmu.-Louis...
-Tak kotku?
-Tylko proszę Cię nie urządzajcie mi urodzin. Nie lubię ich.-powiedziałam.
-Nie mogę Ci tego obiecać prawda Carrie?
-Prawda-powiedziała Car i się uśmiechnęła.
Po 30 minutach jazdy byliśmy na miejscu.


Lou wyszedł pierwszy. Podszedł najpierw do Carrie i otworzył jej drzwi a później mi. Dom nie był za duży ani nie za mały. Blondynka otworzyła drzwi. W środku był większy niż się wydawał. Carrie poszła do siebie do pokoju a ja postanowiłam obejrzeć zdjęcia wiszące na ścianie. Były tam zdjęcia jak przypuszczam mojego ojca i mamy Carrie. Łzy zaczęły lecieć mi po policzku. Lou do mnie podszedł. Przytulił mnie od tyłu. Obróciłam się i wtuliłam w jego tors.
-Nie płacz-wyszeptał-wszystko będzie dobrze.
-Chciałabym poznać mojego ojca....porozmawiać...pośmiać się z nim-z każdym słowem płakałam coraz bardziej. Po chwili zeszła Carrie.
-Bella co się stało?-spytała się zatroskanym głosem Car.
-Czy to jest nasz ojciec?-spytałam się pokazując jej zdjęcie.
Widziałam w jej oczach łzy.

-T-tak.-wyjąkała. Wyślizgnęłam się z objęć Louis'a i podeszłam do siostry. Mocno ją przytuliłam. Po chwili Lou dołączył do nas. Staliśmy i przytulaliśmy się jak pingwinki gdy jest im zimno. Po kilku minutach się od siebie oderwaliśmy.
-Carrie a co zrobisz z tym domem?-spytał się mój ukochany pakując walizkę Car do bagażnika.
-Nie wiem. Na razie go zostawię. Przecież nie będę wam siedzieć na głowie całe życie.
-Będziesz-odparłam wsiadając do samochodu.


_______________________________________
Dziękuję wam ,że czytacie tego głupiego bloga. Nie miałam weny. Rozdział jest beznadziejny zresztą jak każdy. Proszę o komentarze. Kocham was!!! <3 <3

sobota, 7 września 2013

Rozdział 18

*Następnego dnia*


~Louis~

Obudziłem się o 9. Jak na mnie to bardzo wcześnie. Dziś Bella wychodzi ze szpitala. Bardzo się cieszę Postanowiliśmy z chłopakami urządzić jej imprezę powitalną. Wziąłem szybki prysznic i podszedłem do szafy. Wyjąłem granatowe spodenki do kolan, do tego szarą bluzkę z krótkimGdy byłem ubrany zszedłem na dół.                                                                                                
Harry właśnie robił omlety więc zabrałem mu dwa
-Ejj to moje!!!-krzyknął Niall i rzucił się na mnie. 
-Horan uspokój się. Starczy dla wszystkich.-usiedliśmy do stołu.-chłopaki ja jadę po Bellę a wy dokończcie przygotowywanie imprezy. Zawiozę ją do Perrie. Pójdą na zakupy. 
-Dobra zadzwonię do Perrie-powiedział Zayn i wyjął telefon.-Perrie się zgodziła. 
-Dobra to ja jadę.-odparłem łapiąc kluczyki.
Po skończonym śniadaniu pojechałem do Belli. Chłopaki zostali i szykowali imprezę.
Po jakiś 20 minutach byłem już w szpitalu. Poszedłem do pokoju Belli. Siedziała na łóżku. Robiła sobie zdjęcie.

-Witaj kochanie-powiedziałem a blondynka szybko wstała i rzuciła się mi na szyję. Okręciłem ją wokół własnej osi i namiętnie pocałowałem.
Ona odwzajemniła pocałunek. Gdy już się odkleiliśmy od siebie wtuliła się w mój tors.
-Tęskniłam-szepnęła.
-Ja też kochanie-odpowiedziałem tak samo cicho jak ona.
-Chodź pójdziemy po twój wypis i jedziemy.-powiedziałem i ruszyliśmy w stronę recepcji. Bella wzięła wypis i pojechaliśmy do Perrie. Mieszkała niedaleko szpitala więc po kilku minutach byliśmy na miejscu.
-Gdzie jesteśmy?-spytała się zdziwiona blondynka.
-Jesteśmy u Perrie. Pójdziesz z nią na zakupy. W domu nie ma nic ciekawego do roboty. A wieczorem Ci coś pokażę.-powiedziałem i akurat wybiegła Pezz na powitanie. Wyszliśmy z samochodu i dziewczyny mocno się przytuliły.
-To ja powierzam Ci moją kochaną Bellę tylko nie na długo. Bawcie się dobrze...tylko nie za dobrze-zaczęliśmy się śmiać. Pocałowałem jeszcze Bellę i pojechałem do chłopaków.

~Bella~

-No to kochana-zaczęła Perrie.
-Szał zakupów!!!!!!-dokończyłam z krzykiem i obie wsiadłyśmy do samochodu Pezz.
Droga minęła nam bardzo szybko. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy. 
Wysiadłyśmy i od razu ruszyłyśmy do pierwszego lepszego sklepu z ciuchami. Kupiłam tam sobie kilka bluzek, jakieś sukienki, szorty i kilkanaście par butów. Perrie też kupiła baardzo dużo rzeczy. 
Po zakupach ,które trwały 5 godzin poszłyśmy do KFC. Kupiłyśmy sobie frytki i nagetsy do tego pepsi. 
Rozmawiałyśmy i jadłyśmy. Po skończonym posiłku zapakowałyśmy zakupy do samochodu i pojechaliśmy do Perrie. 
-No mała. Musimy się przygotować-powiedziała i zaciągnęła mnie do garderoby.
-Ale na co?-byłam bardzo zdziwiona.
-Na imprezę-powiedziała.
-Aha. Chłopaki szykują imprezę i nic mi nie powiedzieli.-byłam na nich wkurzona.
-Nie powiedzieli Ci?!-Perrie była tak samo zdziwiona jak ja.
-Nie. Dobra a ,o której?
-O 18:30.
-Jest 16:35-mówiłam patrząc na zegarek na nadgarstku.
-Mamy jeszcze trochę czasu ale lepiej zacznijmy się szykować.
Grzebałyśmy w swoich torbach. 
W końcu byłyśmy ubrane i umalowane. Podkręciłyśmy sobie lekko włosy i byłyśmy gotowe. Zostało nam jeszcze 10 minut więc postanowiłyśmy już jechać. Na miejscu byłyśmy na czas. Weszłyśmy do środka. Było tam pełno ludzi. Szukałam mojego ukochanego. W końcu go odnalazłam. Rozmawiał z Chrisem Brownem. 
-Witaj kochanie-wtuliłam się w jego plecy. On się odwrócił i namiętnie mnie pocałował. 
-Ślicznie wyglądasz-powiedział.
-Ty też-odpowiedziałam. Stanęłam przed nim żeby mógł mnie objąć ale i żebym ja widziała Chrisa.
-Chris to jest moja dziewczyna Bella. Bella to jest......-nie dokończyłem bo mi przerwała.
-Chris Brown! Jestem twoją wielką fanką!
-Miło mi Cię poznać-Brown uścisnął lekko moją dłoń i ja pocałował. 
-Myślałem, że jesteś moją fanką-powiedział Lou. Odwróciłam się do niego. Mimo, że miałam obcasy to i tak byłam niższa od niego. Lekko musnęłam jego usta. On to odwzajemnił.
-Ja nie jestem twoją fanką-powiedziałam-ja jestem twoją najlepszą fanką.
-Kocham Cię-odparł
-Ja Ciebie też.
Rozmawialiśmy chwilę z Chrisem potem poszliśmy tańczyć.
Impreza skończyła się o 4.

*Rano*
Obudziłam się o 10. Louis nadal spał. Nie chciałam go budzić ponieważ wyglądał tak słodko jak śpi. Cichutko zeszłam na dół. W kuchni zastałam Nicole.
-Hejka młoda-powiedziała.
-Hejka stara-odpowiedziałam.
-To ,że jestem starsza o dwa miesiące to nie znaczy ,że jestem stara.
-A żebyś się zdziwiła-powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
-Co?!-odparła lekko zdziwiona Nicole.
-Nic. Nic, nic, nic...-mówiłam wychodząc z kuchni. Rosati się dziwnie na mnie patrzyła.
Poszłam wziąć prysznic. Gdy tylko weszłam do pokoju zobaczyłam jak Lou się ubiera. Cichutko do niego podeszłam do niego i wtuliłam się w jego plecy. On się odwrócił i wpił się w moje usta. Gdy się od siebie oderwaliśmy to poszłam się wykąpać. Po kąpieli ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i luźnego koka. Zeszłam na dół. Wszyscy jedli śniadanie. Dosiadłam się do nich. Harry nałożył mi dwa omlety. Podziękowałam i zjadłam je. Po skończonym posiłku poszliśmy do salonu.
-To co teraz robimy?-zapytałam siadając na kanapie obok Louis'a i Nicole.
-Może obejrzymy jakiś film. Proponuje horror-zaproponował Harry.
-Okej.-wszyscy się zgodziliśmy.
-To może wycieczka bez powrotu?-odparł Zayn. Zgodziliśmy się ponownie. Fil był straszny. Chłopcy się śmiali a Niall i Louis krytykowali. Ja i Nicole chowaliśmy się w tors swoich chłopaków. W połowie filmu Rosati poszła się położyć. Ucieszyłam się bo mogłam wykonać swój plan. Po skończonym seansie poszłam do pokoju Nicole i Niall'a. Po drodze chwyciłam czarny mazak. Weszłam cichutko do ich pokoju.



Podeszłam na palcach do śpiącej Rosati i namalowałam jej wąsy. Hahahah Rosati teraz jesteś stara.
Szybko wyszłam ,żeby jej nie obudzić. Zeszłam z powrotem do chłopaków. Gdy już usiadłam na swoje poprzednie miejsce wybuchłam śmiechem. Chłopaki patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Po chwili na dół zeszła zaspana Nicole. Spojrzeliśmy na nią i teraz wszyscy się śmialiśmy. Nicole nie wiedziała o co chodzi.
-Z czego się śmiejecie?-spytała się zdziwiona Rosati. Zayn podszedł do niej ale to trochę trwało bo co kilka kroków upadał ze śmiechu. Gdy już do niej dotarł podał jej lusterko.
-Kto kurwa to zrobił!-wykrzyknęła już wkurzona brunetka.
-Hahahaha teraz hahaha jesteś hahaha stara hahaha-powiedziałam nadal się śmiejąc.

-Dorwę cię-zagroziła mi ale nie zdążyła bo też zaczęła się śmiać. Po chwili wszyscy tarzaliśmy się ze śmiechu. Gdy już się trochę opanowaliśmy ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć.
Ujrzałam tam....

____________________________________________________
I oto następny rozdział. Przepraszam ,że tak długo ale musiałam się uczyć. Jak myślicie kto przyszedł?

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 17

~Louis~
*Tydzień później*
W tym tygodniu prawie codziennie koncertowaliśmy. Bella nadal się nie wybudziła. Tęsknię za nią. Codziennie przy niej siedzę i płaczę. Siedziałem właśnie obok niej. Z oczu leciała mi słona ciecz. 
-Bello...nie odchodź...proszę obudź się...-zacząłem swoją codzienną przemowę-brakuje mi ciebie...proszę otwórz te swoje piękne, błękitne oczy...tak bardzo mi ciebie brakuje...kocham Cię i zawsze będę-rozpłakałem się. Siedziałem tak do wieczora, aż lekarz mnie wygonił. Pojechałem do domu. Po jakiś 20 minutach byłem na miejscu. Zaparkowałem samochód i wszedłem do środka. Zastałem tam tylko Harry'ego.
-A gdzie reszta?-spytałem się.
-Zayn jest u Perrie, Niall u Nicole bo jej brat ma trasę a Liam i Lottie...no wiesz...-powiedział loczek i poruszał brwiami.
-Aha. Tylko jak będę wujkiem to twoja wina-odparłem i poszedłem do swojego pokoju. Położyłęm się na łóżku i wpatrzyłem się w zdjęcie Belli, które stało na szafce nocnej. Przypomniał mi się ten dzień kiedy ją poznałem...ten dzień kiedy przeżyłem tę cudowną noc z nią...ten dzień kiedy pokazała mi twitty obrażające ją...ten dzień kiedy znalazłem ją całą we krwi...popłakałem się. Przypomniałem sobie też słowa, które ją obrażały ale i też przeprosiły. Chciałbym przeprosić fanów i pokazać im Bellę. Pomyślałem ,że moglibyśmy zrobić twictama u Belli.
Usłyszałem krzyki dochodzące z dołu. Zwlokłem się z łóżka i zszedłem na dół. Zaobaczyłem tam Harry'ego uciekającego przed Zayn'em i prostownicą, Niall'a i Nicole jedzących naleśniki. Ale nie było Liam'a i Lottie. Wiedziałem gdzie są. Poszedłem do pokoju Payne. Już na korytarzu było słychać śmiechy. Zapukałem do drzwi. Już po chwili usłyszałem 'proszę' i wszedłem. Lottie leżała na podłodze a Liam ją łaskotał.
-Liam haha zostaw haha mnie haha-mówła ze śmiechem Lottie.
-Okej, okej-powiedział Payne i udawał ,że płacze. Ja tylko przewróciłem oczami. Loi usiała na łóżku a Li obok niej.
-Narada z 15 minut w salonie. Zawołajcie wszyskich-odparłem i wyszedłem. Udałem się do swojego pokoju. Wziąłem krótki prysznic i zszedłem na dół. 
-To o co chodzi Tommo?-spytał się wtulony w Nicole Niall.
-Słuchajcie. Jutro zrobimy twictama u Belli. Chciałbym im teraz ją pokazać. Co oni jej zrobili i w ogóle-powiedziałem.
-Spoko. A Perrie też może przyjść?-spytał się Zayn.
-Pewnie ,że tak-odparłem.
-A Taylor?-dodał Hazza. Na to wszyscy oprócz loczka bez chwili zastanowienia wykrzyknęli głośne 'Nie!'.
-Nie. Ona będzie tylko się śmiać z nieszczęścia Belli i będzie przeszkadzać-odparłem o poszedłem do kuchni. Wziąłem marchewki i sok pomarańczowy. Gdy wziąłem jedzenie poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i włączyłem TV. Leciał jakiś film. Obejrzałem go, zjadłem i poszedłem spać.

*Rano*
Obudziłem się o 9:30. Poszedłem do łazienki wykonać poranne czynności. Następnie ubrałem białą bluzkę w czarne paski, czerwone spodnie i białe converse. Zszedłem na dół. Zastałem tam Niall’a, który okradał lodówkę, Zayn’a, który całował się z Perrie. Harry oglądał wywiad Taylor a Liam robił śniadanie.
-Siema chłopaki-powiedziałem a Edwards momentalnie oderwała się od Zayn’a,-Hej Perrie.
-Hej Louis-powiedziała Edwards.
-Gdzie jest Lottie?-spytałem się wchodząc do kuchni.
-Śpi-odparł Liam.
Nie wiem dlaczego ale dziś mam dobry humorek. Poszedłem do Loi. Cicho otworzyłem drzwi. Lottie słodko sobie spała. A ja jako niedobry braciszek postanowiłem ją obudzić. Ale nie tak spokojnie. Podszedłem do niej. Nachyliłem się do jej ucha i zacząłem udawać koguta.
-Kukuryku!!!!-wrzasnąłem. Loi się tak przestraszyła ,że aż spadła z łóżka. Pomogłem jej wstać.
-Czy ty na głowę upadłeś Tomlinson!? -wrzasnęła mocno zdenerwowana Lottie.
-Nie ale ty za to tak-odparłem z chytrym uśmieszkiem.
-A co ty masz dziś taki dobry humor? Odkąd Bella jest w szpitalu ty nawet nie chciałeś się uśmiechnąć a teraz...-spytała się mnie Loi masując się po głowie.
-Właśnie nie wiem-powiedziałem wzruszając ramionami. Wychodząc powiedziałem ,że zaraz jest śniadanie. Poszedłem do swojego pokoju. Otworzyłem laptopa i włączyłem TT. Zrobiłem flow back paru osobom i odpisałem na kilka pytań. Wyłączyłem i wziąłem laptopa na dół. Gdy wszyscy byli gotowi i po śniadaniu wsiedliśmy do wielkiego, srebrnego mercedesa i pojechaliśmy do szpitala. Zayn prowadził. Przez całą drogę się śmialiśmy i śpiewaliśmy. Nawet ja. Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy i szybko pobiegliśmy do pokoju Belli. Była u niej pielęgniarka i zmieniała właśnie kroplówkę. Gdy wyszła my szybko wpadliśmy do pokoju. Było wystarczająco krzeseł byśmy wszyscy usiedli. Ja siedziałem obok Belli. Przy mnie Lottie, Liam, Zayn, Niall, Nicole i Harry. Liam odpalił laptopa i go trzymał. Włączył twictama. Ja cały czas trzymałem zabandażowaną rękę ukochanej.
-Siema!-powiedzieliśmy chórem.
-Chcielibyśmy wam kogoś pokazać-odparł Payne i podał mi laptopa. 
-Tak...to Bella. Nadal się nie wybudziła.-mówiłem ze łzami w oczach. Oddałem Liam'owi laptopa a on trzymał go tak by było widać mnie i Bellę. Nadal trzymając jej rękę zacząłem swoją codzienną przemowę. 
-Bello proszę nie odchodź...my Cię kochamy...nie zostawiaj mnie samego...proszę otwórz e swoje piękne, błękitne oczy...tak bardzo mi ciebie brakuje...-rozpłakałem się. Przyłożyłem rękę Belli do swoich ust i pocałowałem. Nagle poczułem lekki uścisk. Spojrzałem na twarz blondynki. Nie mogłem uwierzyć własny oczom. Jej oczy powoli i lekko się otworzyły. 


Tak bardzo się cieszyłem, że Bella żyje. Wszyscy krzyczeli i skakali z radości. Pocałowałem lekko lecz namiętnie Bellę. Znowu poczułem smak jej malinowych warg na moich ustach. 
-Kocham Cię-wyszeptała.
-JA Ciebie też. Tak bardzo za tobą tęskniłem-powiedziałem. Bella zobaczyła ,że robimy twictama i wzięła laptopa. 
-Hejka.-odparła. Już chciała powiedzieć ,że ich nienawidzi za to co jej zrobili lecz ja szybko chwyciłem laptopa i wszedłem na TT. Pokazałem jej twitty ,które ją przepraszały itp. Zobaczyłem jak po jej ślicznych policzkach lecą łzy. Szybko je wytarłem.
-Dziękuję-powiedziała.-Dziękuję wam za to ,że jesteście i ,że nas wspieracie.-dodała nadal oglądając twitty. 
-Ja też was przepraszam za to ,że nazwałem was najgorszymi ludźmi na świecie. Wkurzyłem się gdy zobaczyłem jak obrażacie Bellę. Kocham ją i zrobiłbym dla niej wszystko. Jeśli nadal będziecie ją obrażać to ja będę zmuszony odejść z zespołu.-powiedziałem.
-Nie możesz!-odparła Bella.
-Kochanie...zrobię wszystko byś była szczęśliwa.
-Ale ja już jestem. Jestem szczęśliwa odkąd jesteśmy razem. Tylko ty jesteś mi potrzebny do szczęścia.-powiedziała i mnie pocałowała.
-My będziemy już kończyć-powiedziałem a wszyscy krzyknęli 'papa' i wyłączyłem laptopa.
-Tak bardzo tęskniliśmy-powiedziała Nicole. Widziałem ,że moja ukochana trochę się zdziwiła gdy ją zobaczyła.


~Bella~
Gdy zobaczyłam Nicole to myślałam ,że zwariuję. Co ta dziwka tu robiła. 
-A co ty tu robisz?-spytałam się zdezorientowana i wkurzona.
-A właśnie. Bella ta zdrada Nicole to była nieprawda. Okazało się ,że to jej przyrodni brat jej kazał to powiedzieć. Groził jej śmiercią. A jej brat to Tom Parker z The Wanted.-gdy Liam to powiedział ,to zamurowało mnie. Czemu ja nie wiedziałam ,że ona ma przyrodniego barata?
-Nicole przepraszam Cię ,ze wtedy Cię tak nawyzywałam.-powiedziałam i przytuliłyśmy się.-A czeu ja nie wiedziałam ,że masz brata?
-Nie chciałam Ci mówić. Przepraszam...-mówiła ze łzami w oczach Rosati. 
-Nie płacz-powiedziałam-a co jeszcze się ciekawego zdarzyło jak ja sobie smacznie spałam?
-No cóż. Lottie jeszcze przed tym zdarzeniem została zgwałcona i była w ciąży. Liam z nią zerwał i gdy poszedł do parku to zemdlał. Był w szpitalu. Gdy go odwiedzaliśmy zobaczyłem Nicole całą zapłakaną. Powiedziała mi o swoim bracie i o tym ,że jest w ciąży z Niall'em. Lottie usunęła ciążę i jest znowu z Liam'em a Nicole przeprosiła Horan'a i też są razem-powiedział Louis. 
-Gratuluję Nicole! -powiedziałam i przytuliłam ją-Niall chodź tu do mnie-dodała i go też przytuliłam.
-Dzięki-powiedzieli chórkiem.
-Lottie współczuję. Ale dlaczego nam tego nie powiedziałaś?-spytałam się blondynki.
-Bałam się...-powiedziała wtulając się w Payne.
-A byłaś na policji?-ponownie się spytałam.
-Nie.
-To wy jedźcie na policję a ja zadzwonię do mamy.
-Nie. Ja, Liam, Niall i Nicole pojedziemy z Lottie ,a Zayn i Louis zostaną z tobą-odparł Harry.
-Okej-powiedzieliśmy wszyscy razem. Zostałam sama z Zayn'em i Louis'em. Malik poszedł po lekarza a Tommo został ze mną. Zadzwoniłam do mamy z telefonu Louis'a ,żeby zrobić jej niespodziankę. Po jednym sygnale odebrała.
#Rozmowa#
(Ja-J, Mama-M)
M:Halo? 
J:Hej mamuś.
M:Bella? To ty?
J;Tak a co?
M:Louis nie rób sobie żartów.
J;Ale mamo to ja Bella.
M:Boże Bella już się wybudziłaś.
J:Tak. A co tam u Ciebie słychać?
M;Okej. A u Ciebie? Zaraz u Ciebie będę.
J;Okej. Papa.
M:Papa.
#Koniec rozmowy#
Gdy tylko skończyłam rozmawiać przyszedł Zayn z lekarzem. Pan Nelson (tak nazywał się lekarz) wziął mnie na jakieś badania.
 ____________________________________
 Przepraszam, że tak długo czekaliście ale nie miałam czasu. Mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję, że czytacie tego beznadziejnego bloga. Bardzo mi na nim zależy mimo, że nie jest idealny. Kocham was

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 16

***Ostrzegam ,że w tym rozdziale pojawi się dużo przekleństw. Miłego czytania :D ***
Przestraszyłem się ,że to jej brat i jego przyjaciele. 
-Niall wstawaj. To nie mój brat to Louis, Zayn, Harry i Liam.-odparła Nicole.
Szybko podniosłem się. Miała racje. Stal tam chłopaki. Ulżyło mi.

-Liam!-krzyknąłem i podbiegłem do niego-wypuścili Cię już!
-Tak, tak a teraz mnie puść bo nie chcę tam wracać.-powiedział Payne udając ,że się dusi.
Gdyby to był brat Nic to już by nie żył. Podszedłem do mojej dziewczyny, oplotłem swoje ręce wokół jej bioder. Ona się odwróciła przodem do mnie i zawiesiła ręce na mojej szyi. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Po kilku sekundach nasze usta się złączyły. Kochałem ją i widać ,że ona też. Tą cudowną chwilę przerwał telefon Rosati. 
-To Tom!-krzyknęła i odebrała.-Hallo?....Tak....Okej...Już...Papa.
-Co chciał?-spytał się w końcu zniecierpliwiony Hazza.
-Zaraz tu będą!
-O kurwa!-powiedział wystraszony Zayn.
-To spadamy-dokończył Li.
-Nie zdążycie! Oni...-nie dokończyła bo usłyszeliśmy otwieranie drzwi i głośne krzyki. Rozglądałem się po pokoju i ujrzałem balkon. Otworzyłem szklaną powłokę i wyszedłem. Przy barierce było wielkie drzewo. Wróciłem do chłopaków.
-Damy radę zejść.-powiedziałem szeptem i wskazałem na drzewo.
-Ok. To my spadamy-odparł Lou.
-Papa-powiedziała Nicole i dała mi buziaka.
-Nicole! Co to za samochód stoi przy chodniku przed domem?-usłyszeliśmy głos Toma.
-Nie wiem!-odpowiedziała. Zeszliśmy z drzewa i szybko lecz niezauważalnie przebiegliśmy przez podwórko. Wsiedliśmy szybko do samochodu i odjechaliśmy z piskiem opon. Przez całą drogę myślałem o Nicole. O jej pięknych, lśniących, brązowych włosach i ślicznych, dużych, ciemnych oczach. Rzęsy miała take duże ,że mogłaby przegonić każdą chmurę i rozświetlić niebo śliczną twarzyczką. Tak bardzo ją kochałem. Nie potrafiłem się z nią rozstać. Po kilkunastu minutach z moich przemyśleń wybudził mnie Harry rozmawiając przez telefon z Taylor. Gdy oni rozmawiają to zamiast zwykle mówić, to krzyczą. Nic dziwnego. Swift pewnie ogłuchła od swojej "muzyki". Nikt jej nie znosił oprócz Harry'ego. On jest ślepy. Skończyli! Nareszcie!
-Harry...mógłbyś tak nie krzyczeć jak rozmawiasz z Tay?-spytał się rozzłoszczony Malik.
-Ja się nie czepiam jak rozmawiasz z Perrie więc ty się nie czepiaj mnie!
-Ale ja kurwa tak nie wrzeszczę!-wkurzył się.
-Spokój!-krzyknąłem i w końcu się uspokoili. Po kilku minutach byliśmy w naszym domu. Od razu pobiegłem do swojego pokoju. Chwyciłem gitarę, usiadłem w wgłębieniu przy oknie i zacząłem grać. 
Grałem i myślałem nad dzisiejszym dniem. Był on cudowny. Pogodziłem się z Nicole i znowu jesteśmy razem. Kocham ją i nie chcę jej stracić. Z moich przemyśleń wyrwał mnie krzyk dochodzący z dołu. Odłożyłem gitarę i skierowałem się w miejsce kłótni. Na kanapie siedziała zapłakana Lottie, Li ją pocieszał. Louis siedział obok niej i płakał. Podszedłem bliżej.

-Co się stało?-spytałem się zdezorientowany.
-Lottie...-Louis się jąkał-usunęła ciążę.
-Ale czemu?-spytałem się ponownie.
-Mama wyrzuciła ją z domu, nie miała się gdzie podziać. Myślała ,że jak usunie to dziecko to mama przyjmie ją do domu. Ale niestety. Mama nakrzyczała na Loi. Mówiła jak mogła skrzywdzić biedne dziecko. Czemu to zrobiła-mówił Louis.
-Nie płacz już-Li ją przytulił. 
-A wy co już pogodzeni?-spytał się Hazza.
-Nie wiem.-odparł Payne.
-Liam ja cię naprawdę kocham. Ja nie chciałam tego.-mówiła rozpłakana Loi.
-Wieżę ,ze mnie kochasz ale nie rozumiem jednego. Dlaczego mnie zdradziłaś.

~Lottie~

-Wieżę ,ze mnie kochasz ale nie rozumiem jednego. Dlaczego mnie zdradziłaś.-powiedział Li. Teraz musiałam wszystko mu powiedzieć. To nie było łatwe.
-Byłam na urodzinach koleżanki. Impreza była w klubie i skończyła się o 3:00. Nie chciałam dzwonić po Liam'a i nie chciało mi się zamawiać taksówki. Postanowiłam się przejść. Szłam przez park. Było ciemno. Nagle podbiegł do mnie jakiś facet-rozpłakałam się jeszcze bardziej-przerzucił mnie przez swoje ramie. Zatkał mi usta swoją ogromną dłonią i zaprowadził do jakiegoś ślepego zaułku. Postawił mnie przy ścianie i...i...i mnie zgwałcił. Nie chciałam tego. Wyrywałam się ale na nic. Rano jak się obudziłam to leżałam na ławce w parku. Szybko się podniosłam i poszłam do Mandy mojej koleżanki. Opowiedziałam jej wszystko i wróciłam do domu. Nikogo nie było bo planowaliście imprezę dla Sophie.-rozryczałam się jak małe dziecko. Liam mnie przytulił. Brakowało mi tego ciepła, czułam się przy nim bezpiecznie. Kochałam go i nie chciałam go stracić.
-Kurwa! Lottie czemu nam tego nie powiedziałaś? Ja pierdole! Jak znajdę tego skurwysyna to mu tak wpierdolę ,że się nie pozbiera.-powiedziała raczej wykrzyknął mój ukochany. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego. Chłopaki też chyba nie bo spojrzeli się z zdziwieniem. Usta się otworzyły a oczy powiększyły się dziesięć razy. Chciało mi się z nich śmiać ale nadal byłam smutna. 
-Liam! Jeszcze nigdy tyle nie przeklinałeś! Ty w ogóle nie przeklinałeś!-odparł Zayn. Wszyscy wybuchli śmiechem. Nawet ja i Liam. Po kilku minutach śmiechu nastała zupełna cisza.
-Liam możemy porozmawiać w cztery oczy?-spytałam się Payne.
-Okej. Chodźmy do ogrodu.-odparł. Wyszliśmy z salonu i poszliśmy do ogrodu. Usiedliśmy na drewnianej huśtawce. 
-Liam ja Cię naprawdę kocham. Ja Cię nie zdradziłam.-mówiłam ze łzami w oczach. Po chwili po poliku spłynęła słona ciecz. Li ją wytarł swoją dłonią. 

-Ja ciebie też kocham-powiedział. Przybliżył się do mnie. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. W końcu Liam lekko musnął moje usta. Odwzajemniłam to. Dawno nie czułam się tak szczęśliwa. Gdy już skończyliśmy się całować Payne mnie przytulił. Siedzieliśmy tak kilkanaście minut. Ja wtulałam się w tors Liam'a a on bawił się moimi włosami. Tak bardzo brakowało mi jego bliskości, czułości. 
-Lottie...Kocham Cię-dawno nie słyszałam jak to mówił.
-Ja ciebie też-odparłam. Li wstał i uklęknął przede mną. 

-Lottie Tomlinson zostaniesz moją dziewczyną?-spytał się. Uśmiechnęłam się lekko.
-Pewnie ,że tak!-wykrzyczałam tak głośno ,że wszyscy to usłyszeli i przybiegli do nas. 
-Co się stało?-spytał się Zayn. Przytuliłam się do Liam'a a on powiedział.
-Jesteśmy znowu razem.-wszyscy zaczęli nam gratulować a Louis poprosił ,żebyśmy porozmawiali sami w trójkę. Odeszliśmy dalej od chłopaków.
-Gratuluję.-zaczął-Ty Liam masz o nią dbać!-dodał a raczej rozkazał. Zobaczyłam w oczach Liam'a strach. 
-Louis jesteś moim bratem. Przyrodnim ale bratem. Wiem ,że się o mnie martwisz ale jestem już duża.-powiedziałam.
-Może i jesteś duża ale pamiętaj. Nigdy nie wracaj do domu po ciemku. Masz dzwonić do mnie albo do Liam'a. Ewentualnie taksówka.-odparł i mnie przytulił. Wróciliśmy do naszych przyjaciół.
________________________
I jak podoba się? Cieszycie się ,że Niall i Nicole oraz Liam i Lottie są znowu razem? 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 15

Poszedłem do kawiarenki szpitalnej kupić sobie kawę. Gdy już to zrobiłem usiadłem przy stoliku i rozmyślałem. Nagle zobaczyłem...Nicole! Pamiętam jak powiedziała ,że znalazła sobie kogoś innego i zerwała z Niall'em. 
Siedziała przy stoliku i płakała. Byłem bardzo ciekawy dlaczego. Więc wziąłem kawę i ruszyłem w stronę brunetki. 
-Przepraszam bardzo czy mogę się dosiąść?-spytałem się. Rosati podniosła powoli głowę. Miała spuchnięte, czerwone oczy od płaczu. Otarła łzy. Była bardzo smutna.
-Czemu płaczesz?-ponownie się spytałem.
-Louis...Są dwa powody...-odparła i ponownie się rozpłakała.

-Jakie?-byłem bardzo ciekawy. 
-Po pierwsze moja dawna najlepsza przyjaciółka jest w szpitalu i może umrzeć. Po drugie jestem w ciąży!-powiedziała.
-Ta dawna przyjaciółka to Bella tak? Lekarz powiedział ,że jest dużo szans na to ,że przeżyje.-gdy to powiedziałem Nicole się ucieszyła-A tak w ogóle to ojcem twojego dziecka jest facet ,z którym zdradziłaś Niall'a?
-Bella może przeżyć nawet nie wiesz jak się cieszę. Nie. Ojcem jest... Niall.
-A ten twój chłopak?
-Ja nie mam chłopaka. Nigdy nie zdradziłam Niall'a. Za bardzo go kocham.-powiedziała smutna Nicole. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Było mi jej szkoda ale nie rozumiałem jednego. Dlaczego wtedy powiedziała ,że zdradziła Horana?
-To dlaczego powiedziałaś wtedy ,że znalazłaś sobie już kogoś?
-Mój przyrodni brat i jego przyjaciele powiedzieli ,że jeśli nie zerwę z Niall'em to mnie zabiją. Mieszkam z bratem bo tata zmarł jak miałam 10 lat. 3 lata po śmierci ojca mama wyszła z faceta ,który miał dziecko z poprzedniego  małżeństwa. Mama i ojczym zmarli 2 lata temu w wypadku samochodowym i zostałam z przyrodnim bratem. On jest wredny. Myśli ,ze jeśli ma zespół to może robić co chce. Przepraszam was. Jest mi bardzo przykro ,ze tak postąpiłam.-powiedziała. Zrobiło mi się jej żal.
-A jak ten zespół się nazywa?-spytałem. Byłem bardzo tego ciekawy.
-The Wanted a co?-zamurowało mnie.
-No to wszystko jasne. The wanted to nasi wrogowie. Oni nie znoszą nas a my ich. A ,który kretyn to twój przyrodni brat?
-Tom. Uważa się za najlepszego na świecie! Nie znoszę go gdybym mogła i miała gdzie to bym się wyprowadziła. A Niall nadal jest na mnie wkurzony?-spytała się. Widać było na jej twarzy ,że naprawdę jej zależy na Horanie. Zobaczyłem jak na korytarzu stoją chłopaki i czekają na mnie.
-Sama się go spytaj. Odwróć się-powiedziałem. Nicole wykonała moje polecenie. Ja poszedłem do chłopaków a Rosati stała jak wryta. 
-Co ona tu robi i dlaczego  płacze?-spytał się Niall.
-Sam z nią porozmawiaj a my idziemy do Belli i Liam'a.-powiedziałem i ruszyliśmy w stronę Belli.

~Niall~

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Stała tam cała zapłakana Nicole. Tęskniłem za nią mimo ,ze mnie zdradziła. Nadal ją kocham. Podszedłem do niej. 
-Niall... Ja cię przepraszam za tamten dzień! Ja Cię kocham naprawdę!-mówiła i z każdym słowem płakała coraz bardziej. Byłem bardzo Ciekawy dlaczego mnie zdradziła.
-Ja ciebie też. Ale dlaczego mnie zdradziłaś?-spytałem się jej. 
-Usiądź to wszystko Ci opowiem.-usiedliśmy przy stoliku.
-No więc słucham-powiedziałem.
-Ja cię nigdy nie zdradziłam. Za bardzo Cię kocham. Mój przyrodni brat mi kazał. Powiedział ,że jeśli z tobą nie zerwę to mnie zabije! Mieszkam tylko z nim i się go naprawdę boję!-odparła roztrzęsiona Nicole. W jej pięknych oczach strach przed bratem.
-A gdzie są twoi rodzice?
-Gdy miałam 10 lat tata zmarł a 3 lata później mama wyszła za faceta ,który miał dziecko z poprzedniego małżeństwa. A 2 lata temu zginęli w wypadku samochodowym i zostałam sama z bratem. Dowiedziałam się od Louis'a ,że mój brat i jego zespół to wasi wrogowie. Jest mi naprawdę przykro.-powiedziała i ponownie się rozpłakała. 

Jak powiedziała ,że zespół jej brata to nasi wrogowie już wiedziałem ,że chodzi o The Waned.
-Nie płacz już. Wszystko będzie dobrze-przytuliłem ją. Poczułem się tak jakbyśmy znów byli parą.
-Nie! Nie będzie! Bella może umrzeć a ja jestem z tobą w ciąży!-te słowa mnie zamurowały. Ona jest ze mną w ciąży. Zawsze chciałem być ojcem. Przytuliłem ją jeszcze mocniej. Ona się na mnie spojrzała. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Po chwili nasze usta się złączyły. Znowu poczułem smak jej malinowych ust. Gdy się już od siebie odkleiliśmy Nicole się uśmiechnęła.
-Kocham Cię-wyszeptałem.
-Ja ciebie też. Wybaczysz mi?-spytała się mnie. Ja nic nie powiedziałem tylko ją ponownie pocałowałem.
-Czyli ,że tak? A co tam u ciebie i chłopaków? Jak układa się pomiędzy Liam'em a Lottie i Louis'em a Bellą?
-Lottie jest w ciąży tyle ,ze nie z Liam'em. Payne jest tu w szpitalu bo zemdlał w parku po kłótni z Loi. O Belli już wiesz. A u ciebie? Który kretyn jest twoim bratem?
-Biedny Liam. Tom. Uważa się za najważniejszego. Ja się go naprawdę boję. Jak dowie się ,że znowu z tobą jestem to mnie zabje!
-Twój brat teraz jest w domu?-spytałem się jej bo miałem pewien pomysł.
-Nie. Wróci około północy bo ma dużo spraw do załatwienia.-powiedziała.
-Czyli ,że dom jest pusty?
-Tak a co?-spytała się zdziwiona Nicole. 
-Chodź pójdziemy na chwilę do chłopaków.-powiedziałem i poszliśmy do pokoju Belli. Nikogo am nie było oprócz Louis'a ,który trzymał rękę blondynki i płakał. Nie chcieliśmy mu przeszkadzać więc cichutko wyszliśmy.
-Skoro tu ich nie ma to znaczy ,że są u Liam'a.-powiedziałem i poszliśmy do Payne. Już z korytarza słyszeliśmy śmiechy i to znaczyło tylko jedno. Daddy się wybudził.
-Liam!-krzyknąłem.
-Siema Niall. Hej Nicole.-powiedział rozchichotany Li.
-Widzę ,że już się lepiej czujesz. My jedziemy do Nicole.-odparłem i już mieliśmy wychodzić ale usłyszeliśmy głos Harry'ego.
-Pogodziliście się już?
-W domu wam wszystko opowiemy.-rzekłem i wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się do samochodu. Gdy już tam byliśmy otworzyłem drzwi Nicole i sam wsiadłem na miejsce kierowcy. Do jej domu jechaliśmy w całkowitej ciszy. Podróż trwała około 20 minut. Gdy byliśmy już na miejscu wysiadłem pierwszy. Obleciałem samochód dookoła i otworzyłem drzwi Nic. Gdy już wysiadła poszliśmy do jej domu.

Przeszliśmy przez ogromny salon. Dom a raczej willa była w środku większa niż się wydawała. 
-A twój brat nie dowie się ,że tu byliśmy?-spytałem się Nicole.
-Nie.-powiedziała.

-A nie wścieknie się jak przyjdzie do domu a ciebie tu nie będzie?-spytałem się ponownie. Złapałem brunetkę za biodra i przyciągnąłem do siebie a po chwili dodałem-Martwię się o ciebie-pocałowałem ją. Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Przestraszyliśmy się. Szybko pobiegliśmy do pokoju Nicole. Był on bardzo wielki. 

Schowałem się za łóżkiem a Nic zeszła na dół zobaczyć kto to. Po chwili wróciła ale nie była sama. Przez szparę pod łóżkiem widziałem jej nogi i 4 pary męskich. Przestraszyłem się ,że to jej brat i jego przyjaciele. 
-Niall wstawaj. To nie mój brat to...
__________________________________________________________________________________________________________
Podoba wam się? Proszę o  szczere komentarze. Przepraszam za jakiekolwiek błędy.

sobota, 22 czerwca 2013

Prośba!

Mam do was prośbę! Mam drugiego bloga o One Direction i chciałabym ,żeby było tam dużo czytelników! Plis pomóżcie! Oto link http://gaga-one-direction.blogspot.com/   
Z góry dziękuję! :D