Niespodzianka!!! Wracam pomimo tego ,że nie spełniliście moich życzeń. Kocham tego bloga i was ,i nie mogłabym go zawiesić. Chciałam wam zrobić niespodziankę i dodałam nowy rozdział. Według mnie jest on baaardzo ciekawy i pełny wilu smutnych zdarzeń. Miłego czytania :* xx
~Bella~
Usiedliśmy w takiej kolejności. Louis, ja, Lottie, Liam, Zayn, Harry i Niall.
Podeszła do nas kelnerka.
-Co państwu podać?-spytała się.
-Ja poproszę makaron z serem.-powiedziałam. Bardzo go lubiłam.
-Ja tak samo-powiedział Lou.
-Ja poproszę...-Nial zamawiał chyba jakieś 5 minut. Nie to ,że tyle myślał ale zamówił tak dużo ,że prawie na sole się nie zmieściło. Po skończonym obiedzie zamówiliśmy sobie deser ,a mianowicie tiramissu. Wszyscy kochaliśmy to ciasto. O 17:00 wyszliśmy z restauracji. Ponieważ było tam mnóstwo fotografów i fanek przeciśnięcie się do samochodów zajęło nam pół godziny. W domu byliśmy o 18:00. Od razu poszłam do swojego pokoju. Zdjęłam ubrania i poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel po stresującym dniu. Kąpiel trwała około 30 minut. Potem poszłam się ubrać w luźne ubrania do twictam'u. Ubrałam się w to i zeszłam na dół do chłopaków.
-To co chłopaki robimy tego twictam'a?-spytałam się siadając Louis'owi na kolana.
-Tak kochanie-powiedział-chodźcie chłopaki!-krzyknął Lou otwierając laptopa.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie. Lottie usiadła na kolana Liam'a a ja na kolana mojego chłopaka.
-Nie martw się skarbie. Wszystko będzie dobrze-powiedział Tommo i włączył twictama.
-Dobry wieczór.-powiedzieliśmy wszyscy razem.
-Ostatnio bardzo dużo osób obraża Bellę-zaczął Zayn.
-I bardzo nam się to nie podoba-odparł Liam.
-Ja kocham Bellę i będę z nią zawsze. Nie życzymy sobie tego ,żebyście ją obrażali.-rzekł Louis przytulając się do moich pleców.
-Co ja wam zrobiłam?!-w końcu odważyłam się spytać-To ,że on jest waszym "mężem" to jest tylko wasza głupia wyobraźnia. Nie rozumiecie tego ,że my cierpimy przez was?!-rozpłakałam się-Ja go kocham i zawsze będę. Zrozumcie to. Co wyście zrobiliby na moim miejscu?!-jeszcze bardziej się rozpłakałam i wtuliłam się w Louis'a. Lottie mnie pocieszała.
-Widzicie co ,żeście zrobili?! Bella teraz przez was cierpi. I nie tylko ona. My też bo ona jest dla nas jak rodzina. Zrozumcie to ,że ona nic wam złego nie zrobiła a wy ją obrażacie!-wykrzyknęła zdenerwowana Lottie. Ja uciekłam do swojego pokoju i się tam zamknęłam. Nie mogłam już dłużej tego wytrzymać. Fanki Louis'a mnie obrażają. Nie miałam siły już żyć. Poszłam do łazienki ,kucnęłam przy ścianie ,wzięłam do ręki żyletki i zaczęłam się ciąć. Krew spływała po moich dłoniach jak wodospad. Zrobiłam kilka ran i w końcu zrobiło mi się ciemno przed oczami.
-To co chłopaki robimy tego twictam'a?-spytałam się siadając Louis'owi na kolana.
-Tak kochanie-powiedział-chodźcie chłopaki!-krzyknął Lou otwierając laptopa.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie. Lottie usiadła na kolana Liam'a a ja na kolana mojego chłopaka.
-Nie martw się skarbie. Wszystko będzie dobrze-powiedział Tommo i włączył twictama.
-Dobry wieczór.-powiedzieliśmy wszyscy razem.
-Ostatnio bardzo dużo osób obraża Bellę-zaczął Zayn.
-I bardzo nam się to nie podoba-odparł Liam.
-Ja kocham Bellę i będę z nią zawsze. Nie życzymy sobie tego ,żebyście ją obrażali.-rzekł Louis przytulając się do moich pleców.
-Co ja wam zrobiłam?!-w końcu odważyłam się spytać-To ,że on jest waszym "mężem" to jest tylko wasza głupia wyobraźnia. Nie rozumiecie tego ,że my cierpimy przez was?!-rozpłakałam się-Ja go kocham i zawsze będę. Zrozumcie to. Co wyście zrobiliby na moim miejscu?!-jeszcze bardziej się rozpłakałam i wtuliłam się w Louis'a. Lottie mnie pocieszała.
-Widzicie co ,żeście zrobili?! Bella teraz przez was cierpi. I nie tylko ona. My też bo ona jest dla nas jak rodzina. Zrozumcie to ,że ona nic wam złego nie zrobiła a wy ją obrażacie!-wykrzyknęła zdenerwowana Lottie. Ja uciekłam do swojego pokoju i się tam zamknęłam. Nie mogłam już dłużej tego wytrzymać. Fanki Louis'a mnie obrażają. Nie miałam siły już żyć. Poszłam do łazienki ,kucnęłam przy ścianie ,wzięłam do ręki żyletki i zaczęłam się ciąć. Krew spływała po moich dłoniach jak wodospad. Zrobiłam kilka ran i w końcu zrobiło mi się ciemno przed oczami.
~Louis~
Bella uciekła na górę a ja za nią. Zamknęła się w pokoju. Waliłem prosiłem ,żeby otworzyła ,ale to nic nie dawało. Nic nie było słychać ,tak jakby jej tam nie było. Martwiłem się o nią. Usłyszałem ,że chłopaki wyłączyli laptopa i zawołałem ich.
-Chłopaki chodźcie pomóżcie mi!
-Co się stało?-spytał się przerażony Niall.
-Bella się tam zamknęła i nie chce otworzyć.-mówiłem już ze łzami w oczach-musimy wyważyć te drzwi jej mogło się coś stać.-i tak też zrobiliśmy. Razem z Zayn'em próbowałem wyważyć drzwi i w końcu się udało.
Pokój był pusty.
-Kurwa gdzie ona jest!-wykrzyczałem.
-Może w łazience?!-powiedziała Loi. Łazienka też była zamknięta. Gdy wyważyłem drzwi zobaczyłem Bellę... Ręce miała całe we krwi a w dłoniach żyletki.
Lottie rozpłakała się i Liam próbował ją pocieszyć. Ja zadzwoniłem po karetkę a Niall i Zayn próbowali zatrzymać krwotok. Po jakiś 15 minutach karetka była na miejscu. Ja pojechałem razem z moją dziewczyną a chłopaki i Loi pojechali za nami samochodami. Przez całą drogę modliłem się ,żeby nic jej się nie stało. Po chwili byliśmy już na miejscu. Lekarze zabrali Bellę na salę operacyjną. Czekaliśmy bardzo długo. Po jakiś półtorej godziny wyszedł lekarz. Od razu do niego podszedłem.
-I co panie doktorze? Co z nią będzie?
-Kim pan jest?-spytał się lekarz.
-Ja jestem jej chłopakiem.
-Dobrze. W takim razie poproszę do mojego gabinetu.
Zrobiłem to co kazał lekarz. Usiadłem przed jego biurkiem.
-Pani Izabella straciła bardzo dużo krwi. Teraz jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi. Miejmy nadzieję ,że szybko. Jeśli po trzech miesiącach się nie wybudzi to znaczy ,że już nigdy tego nie zrobi.-gdy to mówił łzy zaczęły mi lecieć po policzku. Kochałem ją i nie chciałem jej stracić. Co będzie jeśli ona umrze?! Za bardzo ją kocham ,żebym mógł ją stracić.
-A mogę ją odwiedzić?-spytałem się po chwili ciszy.
-Ale tylko na chwilkę.-powiedział lekarz i zaprowadził mnie do ukochanej. Była cała blada i miała zabandażowane ręce. Usiadłem obok niej i zacząłem płakać jak małe dziecko.
-Bella...proszę...nie odchodź!-mówiłem-ja cię kocham... Potrzebuję Cię. Ja nie potrafię bez Ciebie żyć.-nie mogłem przestać płakać.
-Przepraszam bardzo pana ale musi już pan wyjść.-wychodząc wziąłem jej telefon i zadzwoniłem do jej rodziców.
#Rozmowa# (Ja-J Mama-M)
J:Dobry wieczór.
M:O! Hej Louis.
J:Proszę pani bo Bella jest w szpitalu.
M:Kurwa co?! Czemu?! W jakim szpitalu?!
J:Niech pani tu przyjedzie to wszystko pani opowiem. Bella jest w szpitalu......(podałem nazwę szpitala)
M:Zaraz tam będę.
J:Dobrze czekamy.
#Koniec rozmowy#
Po jakiś 15 minutach mama Belli weszła do szpiala.
-Louis co się stało?! Gdzie jest Bella?!-spytała się mnie zapłakana pani Alba.
-Nasi pierdolnięci fani obrażali Bellę na TT. Po dzisiejszym obiedzie postanowiliśmy zrobić twictama i Bella wygłosiła krótko przemowę o tym jak się czuje i w ogóle. Później się popłakała i pobiegła do pokoju. Ja oczywiście za nią. Zamknęła się tam więc ja i Zayn wyważyliśmy drzwi. Okazało się ,że jednak jest w łazience ,która też była zamknięta więc też wyważyliśmy drzwi. Wtedy zobaczyłem Bellę. Byłą całą blada ręce miała całe we krwi a obok niej leżały żyletki. Szybko zadzwoniłem po karetkę. Okazało się ,że straciła bardzo dużo krwi i jeśli w ciągu trzech miesięcy się nie obudzi to...już....no wie pani.....-znowu się poryczałem ale nie byłem sam. Pani Alba też to zrobiła.
-Moje biedne dziecko.... Mam nadzieję ,że przeżyje....-mówiła mama mojej dziewczyny przez łzy. Nagle podszedł do nas lekarz.
-Dobry wieczór-powiedział.
-Dobry wieczór. Ja jestem mamą Izabelli Warren. Mogłabym ją zobaczyć.
-Dobrze ale najpierw musimy porozmawiać w cztery oczy.
-Dobrze. Louis dziękuję Ci bardzo za pomoc. Jedź już do domu. Miałeś dziś ciężki dzień. Odpocznij sobie.
-Ja nie mogę odpoczywać z myślę ,że Bella może umrzeć!
-Pani Izabella ma dużo szans na przeżycie-odparł lekarz. Ucieszyłem się choć trochę.
-Widzisz. Jedźcie do domu.-rzekła Pani Alba.
-Dobrze. Ale jeśli będzie pani jeszcze coś wiedziała to niech pani do mnie zadzwoni.-powiedziałem.
-Dobrze. Do zobaczenia.-powiedziała i poszła razem z lekarzem. Po kilkunastu minutach byliśmy już w domu. Ja szybko poleciałem do swojego pokoju ,wziąłem laptopa i wszedłem na TT. Napisałem: "Widzicie co ,żeście zrobili?! Bella chciała się przez was zabić! Widzicie jak złe słowa mogą kogoś zranić?! Nienawidzę was! Jesteście najgorszymi ludźmi na świecie!". Odłożyłem laptopa i zszedłem na dół coś zjeść. W kuchni siedział Niall i Liam. Horan jak zwykle coś jadł a Payne siedział smutny. Podszedłem do lodówki i wyjąłem mleko a z szafki płatki i miskę. Wsypałem do miski płatki i zalałem je mlekiem. Wziąłem jedzenie do salonu. Włączyłem telewizor i przełączyłem na jakiś program informacyjny.
-Dziś sławny piosenkarz Louis Tomlinson z zespołu One Direction napisał na swoim TT ,że jego dziewczyna Izabella Warren chciała się zabić. Było to prawdopodobnie spowodowane przez fanki Louis'a ,które obrażały ją na TT. Panna Warren aktualnie jest w szpitalu. Życzymy zdrowia Izabello!-powiedziała prezenterka. Może teraz wszyscy przeproszą Bellę ,że przez nich prawie się zabiła. Zjadłem kolację i poszedłem do swojego pokoju. Włączyłem laptopa i wszedłem na TT Belli. Miała z milion nowych tweetów typu "Przepraszamy ,że przez nas chciałaś się zabić. Życzymy szczęścia!", "Jest nam bardzo przykro. Szczęścia z Louis'em i zdrowia!". Przeczytałem jeszcze kilkanaście tweetów, wyłączyłem laptopa, położyłem się na łóżku i próbowałem zasnąć ,lecz nie mogłem. Cały czas myślałem o Belli i o tym ,że może nie przeżyć. Po kilku godzinach rozmyśleń udało mi się z trudem zasnąć.
-Przepraszam bardzo pana ale musi już pan wyjść.-wychodząc wziąłem jej telefon i zadzwoniłem do jej rodziców.
#Rozmowa# (Ja-J Mama-M)
J:Dobry wieczór.
M:O! Hej Louis.
J:Proszę pani bo Bella jest w szpitalu.
M:Kurwa co?! Czemu?! W jakim szpitalu?!
J:Niech pani tu przyjedzie to wszystko pani opowiem. Bella jest w szpitalu......(podałem nazwę szpitala)
M:Zaraz tam będę.
J:Dobrze czekamy.
#Koniec rozmowy#
Po jakiś 15 minutach mama Belli weszła do szpiala.
-Louis co się stało?! Gdzie jest Bella?!-spytała się mnie zapłakana pani Alba.
-Nasi pierdolnięci fani obrażali Bellę na TT. Po dzisiejszym obiedzie postanowiliśmy zrobić twictama i Bella wygłosiła krótko przemowę o tym jak się czuje i w ogóle. Później się popłakała i pobiegła do pokoju. Ja oczywiście za nią. Zamknęła się tam więc ja i Zayn wyważyliśmy drzwi. Okazało się ,że jednak jest w łazience ,która też była zamknięta więc też wyważyliśmy drzwi. Wtedy zobaczyłem Bellę. Byłą całą blada ręce miała całe we krwi a obok niej leżały żyletki. Szybko zadzwoniłem po karetkę. Okazało się ,że straciła bardzo dużo krwi i jeśli w ciągu trzech miesięcy się nie obudzi to...już....no wie pani.....-znowu się poryczałem ale nie byłem sam. Pani Alba też to zrobiła.
-Moje biedne dziecko.... Mam nadzieję ,że przeżyje....-mówiła mama mojej dziewczyny przez łzy. Nagle podszedł do nas lekarz.
-Dobry wieczór-powiedział.
-Dobry wieczór. Ja jestem mamą Izabelli Warren. Mogłabym ją zobaczyć.
-Dobrze ale najpierw musimy porozmawiać w cztery oczy.
-Dobrze. Louis dziękuję Ci bardzo za pomoc. Jedź już do domu. Miałeś dziś ciężki dzień. Odpocznij sobie.
-Ja nie mogę odpoczywać z myślę ,że Bella może umrzeć!
-Pani Izabella ma dużo szans na przeżycie-odparł lekarz. Ucieszyłem się choć trochę.
-Widzisz. Jedźcie do domu.-rzekła Pani Alba.
-Dobrze. Ale jeśli będzie pani jeszcze coś wiedziała to niech pani do mnie zadzwoni.-powiedziałem.
-Dobrze. Do zobaczenia.-powiedziała i poszła razem z lekarzem. Po kilkunastu minutach byliśmy już w domu. Ja szybko poleciałem do swojego pokoju ,wziąłem laptopa i wszedłem na TT. Napisałem: "Widzicie co ,żeście zrobili?! Bella chciała się przez was zabić! Widzicie jak złe słowa mogą kogoś zranić?! Nienawidzę was! Jesteście najgorszymi ludźmi na świecie!". Odłożyłem laptopa i zszedłem na dół coś zjeść. W kuchni siedział Niall i Liam. Horan jak zwykle coś jadł a Payne siedział smutny. Podszedłem do lodówki i wyjąłem mleko a z szafki płatki i miskę. Wsypałem do miski płatki i zalałem je mlekiem. Wziąłem jedzenie do salonu. Włączyłem telewizor i przełączyłem na jakiś program informacyjny.
-Dziś sławny piosenkarz Louis Tomlinson z zespołu One Direction napisał na swoim TT ,że jego dziewczyna Izabella Warren chciała się zabić. Było to prawdopodobnie spowodowane przez fanki Louis'a ,które obrażały ją na TT. Panna Warren aktualnie jest w szpitalu. Życzymy zdrowia Izabello!-powiedziała prezenterka. Może teraz wszyscy przeproszą Bellę ,że przez nich prawie się zabiła. Zjadłem kolację i poszedłem do swojego pokoju. Włączyłem laptopa i wszedłem na TT Belli. Miała z milion nowych tweetów typu "Przepraszamy ,że przez nas chciałaś się zabić. Życzymy szczęścia!", "Jest nam bardzo przykro. Szczęścia z Louis'em i zdrowia!". Przeczytałem jeszcze kilkanaście tweetów, wyłączyłem laptopa, położyłem się na łóżku i próbowałem zasnąć ,lecz nie mogłem. Cały czas myślałem o Belli i o tym ,że może nie przeżyć. Po kilku godzinach rozmyśleń udało mi się z trudem zasnąć.
ciesze się że znowu piszesz
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Bardzo się cieszę, że podjęłaś taką decyzję ;)
OdpowiedzUsuń